![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgd9JvAPCBykVKkC3hVKfQLRTXs9Xlt-hRrLwgGPtkX-5PCI81RIopwy7_IKLZaMVVO-hZmn8R57SSewwQeqtwKgld5bOZwFE8WG8O6j1NYmWJyK31Aby0j9eD3_ekXRIKnl8L5wMZGsfi6/s280/kozy_lalau.jpg)
Wino zawdzięczamy kozie.
Tak przynajmniej twierdzi prof. L.Stomma.
Winna latorośl, aby urodziła dorodne i soczyste grona, musi być regularnie przycinana. A któż lepiej wypełni tę misję niż koza, łasa na młode pędy ?
Onegdaj w czasach zamierzchłych, kiedy to zajmowano się głownie myślistwem i hodowlą, jeden z pasterzy swojej trzódki kóz, usnął był znużony niemiłosiernych upałem na kamieniu przydrożnym. Kiedy się obudził, zauważył, iż jego stadko upodobało sobie świeże liście winnej latorośli oplatającej drzewa okolicznego zagajnika. Może i nie byłoby w tym nic a nic sensacyjnego, gdyby nie fakt, iż po upływie pewnego czasu znalazł się w tym samym miejscu i spostrzegł, iż w wyniku kozio-ogrodniczych zabiegów jego trzódki grona, które łyknęły więcej słońca, nabrały pełniejszej treści i dzięki temu. urosły piękne owoce.
Pasterz ów, skosztował więc jak smakują. Degustacja przyniosła na tyle pozytywny wynik, iż postanowił wycisnąć z nich sok, a jako iż całego nie wypił od razu, MATKA NATURA mogła dokonać swojego pomnikowego dzieła, a mianowicie:
FERMENTACJI SOKU Z WINOGRON
Badacze historii, jednomyślnie twierdzą, iż to właśnie w tym momencie pasterz awansował na winiarza. Koza natomiast, zabrała się za serowarstwo.
A wszystko to zdarzyło się ok. 5 000 lat temu.
Copyright © by Adam Stankiewicz, VINTRIPS , 2010