BAJKA Z MORAŁEM


Poniższą bajkę w całości i bez żadnych skrótów przytaczamy za Michel Montignac, który z uporem godnym lepszej sprawy twierdzi, iż to wcale nie jest bajka, ale historia autentyczna:

Simon to chłopiec 17-o letni, pochodzący z „dobrej”, mieszczańskiej rodziny z Bretanii. Zdał do ostatniej klasy w prywatnym liceum z internatem, w którym dzieli pokój z Josephem, synem przemysłowca z regionu Bordeaux. Dwaj chłopcy zaprzyjaźniają się szybko i na Święta Bożego Narodzenia, Joseph zaprasza Simona aby spędził tydzień w jego rodzinnym domu, obok Zatoki Arcachon. Ojciec Josepha ma w swojej piwnicy najlepsze wina Bordeaux. Należy dodać, iż zajmuje się on drukowaniem i dostarczaniem etykiet dla większości wielkich producentów win regionu. Matka Josepha, gotuje z kolei w sposób, który nie sobie równych, jak to często spotyka się w pięknych prowincjach francuskich, gdzie gastronomia jest jednym z bogactw lokalnych.
W rodzinie Josepha wino obecne jest przy wszystkich posiłkach, ale spożywane zawsze z umiarem. Kultura picia w tej rodzinie stanowi część kodeksu zachowania. Poza tym wina się nie pije, a jedynie degustuje.

Dzieci dosyć wcześnie poznały smak wina, bo w wieku 10 lat , kiedy to ich ojciec zaczął odkrywać przed nimi, w dawkach nieszkodliwych właściwości smakowe różnych win, nie tylko z prestiżowych winnic regionu Bordeaux, ale również z innych regionów zarówno we Francji, jak i w świecie. Nauka była do tego stopnia efektywna, iż Joseph w wieku 17 lat , podobnie jak jego o rok młodsza siostra, mógłby się równać z jakimkolwiek profesjonalnym sommelier’em.

W niedzielę, jak zawsze ojciec Josepha schodzi do piwnicy, i przynosi kilka wyjątkowych butelek, aby zarówno udoskonalić naukę swoich dzieci, jak i uhonorować gościa – Simona, którego zaproszono do stołu rodzinnego. Podczas gdy na stole pojawia się ogromny półmisek ostryg z Zatoki Arcachon, ojciec Josepha wyjmuje z kubełka z lodem butelkę białego wina, którego etykietę pieczołowicie zasłania. – Dzieci – mówi z chytrą miną, rozglądając się po wszystkich siedzących przy stole – mam tutaj pierwsze wino, o którym chciałbym od was usłyszeć nieco informacji – Nalewając wszystkim po pół kieliszka, jak profesor, który kończy wyjaśnianie problemu oświadcza:

– Proszę podać region produkcji, rodzaj wina, szczep winorośli, rocznik i to wszystko opisać w sposób dostatecznie wyczerpujący.

Simon, który jest z natury chłopcem nieśmiałym czuje się jak sparaliżowany. Ogarnia go poczucie paniki, kiedy patrzy jak każdy członek tej dziwnej rodziny sięga po kieliszek, kilka razy zatacza nim koło, zanurza nos i bada aromat, a następnie wypija jeden lub dwa łyki i oświadcza w kierunku ojca rodziny, który podekscytowany oczekuje odpowiedzi: biały burgund…Chablis…1992…chardonnay…kolor żółty jasny, połyskliwy…. bogaty aromat z nutą marakui….długie…

- Bardzo dobrze, fantastycznie ! Jestem z was dumny, mówi ojciec Josepha.

Tym momencie przy stole zapada grobowa cisza: cała rodzina właśnie dostrzegła, iż Simon nie tknął swojego kieliszka i siedzi cały spięty przy swoim talerzu.

- No, Simon, zwraca się ojciec do chłopca – nie lubisz Chablis ?
- Nigdy nie piłem wina, proszę pana !
- A u Ciebie w domu, rodzice piją przecież chociaż trochę wina ?
- Nie ! Może kiedy wieczorem wychodzą, ale w domu nigdy nie ma wina. Moja mama jest przeciwniczką alkoholu. Mówi, że i tak jest wielu alkoholików w Bretanii i dlatego nie chce żebyśmy pili wino.
- Och, to straszne – wtrąca matka Josepha ze strapioną miną, jakby Simon właśnie przekazał jej dramatyczną wiadomość.

Dwa dni później Joseph wraz z Simonem zostają zaproszeni na urodziny kuzynki Josepha – Sophie. Kilka minut po przyjściu na imprezę, przyjaciele rozdzielają się w tłumie, ale kilka godzin później, kiedy Joseph chce już wracać do domu, zaczyna szukać Simona. Znajduje go w barze, całkowicie pijanego. – Być może nigdy w życiu nie pił wina, ale whisky, to Twój przyjaciel dobrze zna ! – mówi z ironią Sophie.

Przez resztę roku szkolnego, Joseph zauważa, iż ilekroć Simon wychodzi to wraca podchmielony. Zaczynają się powoli od siebie odsuwać, pomimo, iż z konieczności dzielą nadal ten sam pokój w internacie. Joseph przyjmuje jednak zaproszenie, aby spędzić weekend w domu kolegi w Bretanii, głównie z ciekawości: chce zobaczyć jego rodziców – pijących jedynie wodę mineralną.

Ojciec Simona jest sędzią o twarzy kanciastej i oschłej, który dzieli swój czas między sąd, i mały strych w domu, gdzie trzyma kolekcję znaczków pocztowych. Matka Simona żyje w harmonii z mężem: jest smutna, zawsze ubrana na czarno, purytanka, a ponadto nieco zgryźliwa. Posiłki spożywa się w kuchni, a składają się one z puszek i dań gotowych, które matka Simona podgrzewa w mikrofalówce. Jedzenie jest dla niej stratą czasu i najwyraźniej nie sprawia jej żadnej przyjemności. W alkoholizmie upatruje ona źródła zła wszelkiego. Udziela się zresztą w stowarzyszeniu „prohibistycznym”.

W czasie swojego pobytu, Joseph zauważa, iż ojciec Simona ma szklany wzrok kiedy wychodzi ze swojej kryjówki filatelistycznej, i żuje zaciekle korzeń lukrecji, nawet tuż przed posiłkiem. „Nie zdziwiłoby mnie wcale, gdyby tam pił w ukryciu” – myśli sobie Joseph. Jego przypuszczenie potwierdza zresztą nieco później przyjaciółka rodziny.

Na tym śmiało moglibyśmy zakończyć cytowanie autora i bajki godnej zaiste opowiadania Maupassanta, gdyby nie statystyki.

Statystyki bowiem nie są już bajką, a powiadają one, iż alkoholizm w danym regionie jest odwrotnie proporcjonalny do ilości produkcji wina. Inaczej mówiąc im więcej wyrabia się w danym regionie wina (np. Bordeaux czy Burgundia) tym mniej jest przypadków alkoholizmu. Regiony gdzie poziom alkoholizmu jest najwyższy, to właśnie te gdzie nie wytwarza się wina, w szczególności północ Francji ( Bretania, Pas-de-Calais). Z kolei region o najniższej konsumpcji per capita w całej Francji to………..Burgundia.


ŹRÓDŁO: Boire du vin pour rester en bonne sante.
Aut: Michel Montignac
,