BAJKA O TYM JAK POLSKI KRÓL ZNISZCZYŁ WINIARSTWO EUROPEJSKIE


Onegdaj król polski Władysław III, zwany później Warneńczykiem, pod przemożnym wpływem naonczas panującego papieża, zerwał zdradziecko rozejm z Imperium Ottomańskim i wyprawił się z wielką krucjatą przeciw Turcji. Pomimo, iż zgromadził nad wyraz znaczne środki i siły w ilości ponad 25 tys. wojsk węgiersko-polsko-wołoskich, poniósł on był wielką klęskę w bitwie pod Warną nad Morzem Czarnym.

Większość relacji historycznych podaje, iż król ów nieszczęsny, poniósł śmierć na polu bitewnym, natomiast głowę jego, jako trofeum wojenne, sułtan przechowywał w garnku z miodem przez wiele, wiele lat. Ponieważ jednak nigdy nie odnaleziono ciała monarchy, dlatego szerzyły się opowieści o jego bohaterstwie i cudownym ocaleniu, które na ten przykład spowodowały zwlekanie z koronacją jego następcy, Kazimierza Jagiellończyka.

I tak nad wyraz rzetelne, historyczne źródła portugalskie, z uporem godnym lepszej sprawy przekonują, iż:

Isla de Madeira, en Portugal, donde se habría hecho llamar «Enrique, el alemán» y se habría casado con una noble portuguesa.

Co tłumacząc “na nasze” znaczy ni mniej ni więcej, iż upokorzony władca znalazł schronienie na atlantyckiej wyspie Madera. Osiadł był podobno w Madalena do Mar, nadmorskiej posiadłości darowanej mu przez portugalskiego króla, położonej kilkanaście kilometrów na zachód od Funchal, dzisiejszej stolicy wyspy. Materialnym śladem jego pobytu jest być może obraz "Spotkanie św. Joachima ze św. Anną pod złotą bramą", na którym, jak do dziś wierzą mieszkańcy Madery, został przedstawiony wraz ze swoją portugalską żoną Anną.

Władysław nie przyznawał się do swojego pochodzenia. Na wyspie był znany jako Henrique Alemao, rycerz św. Katarzyny na górze Synaj.

Koronnym dowodem podobnej teorii jest list napisany z Lizbony przez niejakiego Mikołaja Florysa do wielkiego mistrza krzyżackiego w Królewcu. Informował on o pobycie polskiego króla na wyspach portugalskich. Pismo przechowywane w Królewcu przetrwało ostatnią wojnę, bo całe archiwum zdążono przewieźć do Getyngi.

W dziesięć lat po bitwie pod Warną, które król mógł np. spędzić na pokucie w Ziemi Świętej, Władysław miał się pojawić na dworze Henryka Żeglarza, brata portugalskiego króla w Sagres, w Algarve. Król nadał mu ziemię na Maderze, co potwierdza dokument opatrzony datą 8 maja 1452 r., na którym widnieje już przydomek Alemao. Przydomek Alemao (po portugalsku Niemiec), który tajemniczemu obcokrajowcowi nadał podobno sam Henryk Żeglarz, nie musiał koniecznie oznaczać przybysza z Niemiec. W ten sposób określano w średniowiecznej Portugalii każdego mieszkańca Europy przybywającego spoza Renu i Alp, także Polaków i Węgrów.

Dla ówczesnych mieszkańców Madery to postać niezwykle tajemnicza, bo ciesząca się przychylnością samego Henryka Żeglarza. Henryk, albo domniemany Władysław, ożenił się z portugalską szlachcianką i miał z nią syna oraz córkę. Małżonkowie zostali sportretowani na przywoływanym już wcześniej obrazie autorstwa flamandzkiego malarza Herrimenta de Bles, który przez kilka lat mieszkał na Maderze. Mężczyzna z obrazu ma siwe, długie włosy, orli nos i mocny zarys czarnych brwi. Według ekspertyz historyków sztuki to nie są rysy portugalskie, ale twarz spotykana raczej w Europie Środkowej.

Henrique Alemao spędził na Maderze 20 lat. Po latach na wyspę przybyli podobno polscy franciszkanie i rozpoznali w nim swojego władcę. Namawiali go do powrotu. Wezwał go nawet w tej sprawie Henryk Żeglarz. W czasie drogi powrotnej z Algarve żaglowiec, którym płynął Władysław-Alemao, rozbił się u stóp potężnego klifu Cabo Girao. Roztrzaskała go w czasie burzy spadająca skała. Przed śmiercią miał wyjawić żonie, że jest polskim królem, a ona powiedziała o tym ich synowi.

Portugalscy badacze dziejów dawnych kontynuują:

Ahora salta a la luz una nueva fascinante hipótesis sostenida por el escritor portugués Manuel Rosa, autor de«Colón. La historia nunca contada» , quien asegura que Cristóbal Colón tenía orígenes polacos y por su venas corría sangre real.


Twierdzą oni mianowicie, iż rzeczony syn spłodzony na Maderze przez polskiego króla w związku z Anną, swoją portugalską małżonką, to nikt inny jak Krzysztof Kolumb, późniejszy odkrywca Ameryki !.

Historycy owi są jakoby tak uparci w chęci udowodnienia swojej teorii, iż zwrócili się do Katedry na Wawelu o pobranie szczątków jednego z Jagiellonów dla porównania DNA z takowymi słynnego żeglarza.

Miłośnicy wina i jego kultury na pewno doskonale wiedzą, iż rozwój winiarstwa i jego kultury trwałby w Europie zupełnie niezakłócony do dzisiaj dnia, gdyby nie Krzysztof Kolumb.

Otóż odkrycie Ameryki i w konsekwencji rozwój wymiany towarowej pomiędzy Nowym a Starym Światem, spowodowało przywleczenie do Europy niewinnego z pozoru robaczka, a precyzyjnie mówiąc - mszycy,o zgoła niegroźnej nazwie filoksera (phylloxera vatatrix).

Rzeczona filoksera tak rozsmakowała się korzeniach winnej latorośli, iż dokonała w dosyć szybkim tempie, to czego uprzednio nie udało się dokonać plemionom barbarzyńskim, a mianowicie zniszczyła praktycznie całe winiarstwo europejskie.

"Pod topór i ogień” poszły miliony hektarów upraw, w tym wszystkie francuskie crus.

Reasumując:

To nikt inny jak król polski, Władysław III Warneńczyk, zawinił był praktycznie totalnemu zniszczeniu winiarstwa w Starym Świecie.